+4
Flying_Polack 13 grudnia 2015 09:13
Więcej postów na www.flyingpolack.com
Polubcie fanpejdża! :) www.facebook.com/FlyingPolackFP
Instagram: flying_polack

Dwie godziny po zachodzie słońca. Wąskie uliczki gęsto zastawione straganami oferującymi całe spektrum lokalnych przysmaków. W wieprzowinę, owoce morza i słodkości zaopatrują się miejscowi, którzy już skończyli na ten dzień pracę. Jedno tylko nie pasuje do tej kolorowej mozaiki. Przeciskająca się międzynarodowa grupa z wysokim (relatywnie) Polakiem na czele. Tak to my. Szczęśliwi załoganci, którym trafił się lot na małą wyspę wielkości województwa mazowieckiego, u wybrzeży Chin.







Skąd ten Tajwan?

Ponad 60 lat temu w wyniku wojny domowej, dowódca przegranej strony - Czang Kaj-szek zabrał swoich ludzi, uzbrojenie oraz tyle sztuki chińskiej ile tylko mógł unieść i ewakuował się na Tajwan. Po dziś dzień władza na Tajwanie, czyli Republiki Chińskiej, jak oficjalnie nazywa się państwo, uznają się za przedstawiciela całych Chin i Mongolii. Jednakże w wyniku komunistycznej rebelii (mowa o Chińskiej Republice Ludowej), musiała się czasowo przenieść na wyspę Tajwan.





Wrażenie robi grobowiec ojca narodu - Czang Kaj-szeka. Ogromny kompleks zajmuje powierzchnię aż 35 boisk piłkarskich (250 tyś m2). Prócz monumentalnej architektury, masywnego posągu, o wodzu można dowiedzieć się tam niemal wszystkiego (pozytywnego dla jego wizerunku). Od książek jakie czytał w młodości, przez ubrania w jakich chodził aż po... jego posiłki.









Chińczyk Tajwański, a Chińczyk kontynentalny

Mogłoby się wydawać, że są tacy sami. W końcu to jeden naród, który rozdzielił się zaledwie ponad 60 lat temu. Wcześniej również, z przerwami, wyspa należała do Chin. Nic bardziej mylnego. Otóż, moi drodzy, różnica jest diametralna.



Zaczyna się już od samego lotu. Różnica w pracy na locie do Chin kontynentalnych, a na Tajwan, to jak porównywać lot do Pakistanu z europejskim.



Mimo, że Chińczycy z ChRL stanowią zdecydowanie największą grupę turystów na Tajwanie, a tym samym, zapewniają duży dopływ gotówki Tajwańczykom każdego roku, to delikatnie powiedziawszy, nie cieszą się ich sympatią. Mieszkańcy wyspy, swych krewniaków, mają za głośnych, niegrzecznych i pozbawionych manier. By nie wdawać się w szczegóły... dają upust swym wariacjom żołądkowym i gazowym w organizmie w postaci dźwięków i woni powszechnie przyjętych za niedopuszczalne w towarzystwie innych ludzi :)



Oczywiście nie rozmawiałem z każdym Tajwańczykiem i z pewnością nie jest to opinia całego narodu (chyba?), ale miałem przyjemność rozmowy z kilkoma osobami na pokładzie, z kapitanem, a nawet z panem pilnującym porządku w grobowcu Czang Kaj-szeka. Ich opinie były bardzo podobne.



Trzeba jednak pamiętać, że dążenia ChRL by Tajwan przywrócić do Chin, powodują niepokój Tajwanu o swą niezależność. To z kolei z pewnością przekłada się na niechęć mieszkańców Tajwanu do swych pobratymców z drugiej strony Cieśniny Tajwańskiej.



Żeby Warszawa miała takie metro...

Za to o samych Tajwańczykach, na podstawie tych moich dwóch wizyt w Tajpej, złego słowa powiedzieć nie mogę! Pomocni i mili. Kulturalni, w większości komunikujący się po angielsku oraz bardzo zorganizowani.



Za metaforę tego narodu mógłbym uznać... tajpejskie metro :) Bardzo czyste (po przekroczeniu charakterystycznej żółtej linii, znajdującej się przed bramkami na peron, nie można jeść, pić, ani żuć gumy), perfekcyjnie zorganizowane (ludzie przed wejściem do wagonu ustawiają się w rządku w wyrysowanych specjalnie liniach) oraz niesamowicie wygodne. Jeszcze tak łatwo nie zwiedzało mi się żadnego miejsca na świecie.









Dyplomacja Pandą

Tym perfekcyjnym metrem wybraliśmy się do tajpejskiego Zoo pomimo, że nie jestem miłośnikiem trzymania dzikich zwierząt w niewoli. Gigantyczny obszar (165 ha), bujna, tropikalna zieleń i masa majestatycznych zwierząt z całego świata. W śród nich, największy skarb - Panda Wielka, a dokładnie para i ich potomek, który rok temu przyszedł na świat (w czasie naszej wizyty niestety wybrał się na drzemkę).





Pandy zostały ofiarowane Tajwanowi przez Chiny. Chiny bowiem, wykorzystują swój narodowy skarb do dyplomacji z innymi państwami. Chińska firma dostanie duży kontrakt w Twoim kraju - dostaniesz pandę. Przekażesz Chinom nową technologię - dostaniesz pandę. Przykład: Francja godzi się sprzedawać Chinom uran - park zoologiczny w centralnej Francji dostaje parę misi.



Po raz pierwszy ChRL zaoferowały wyspie pandy w 2005 r., jednakże Prezydent Tajwanu podarunek odrzucił, bojąc się, że byłby to symbol uległości Tajwanu wobec Chin. ChRL ponowiło propozycję po wyborach prezydenckich na Tajwanie w 2008 r., które wyłoniły nowego przywódcę. Misie o znamiennych nazwach Tuan Tuan oraz Yaun Yuan znaczące w języku mandaryńskim ponowne połączenie, w końcu trafiły do Zoo w Tajpej.



Czarny Smok

Patrzenie na te pluszaki było tak słodkie, że aż prędko musieliśmy się czegoś napić. 700 metrów wyżej, na pobliskie wzniesienia zabrała nas gondola, gdzie dowoli mogliśmy próbować złocistego naparu - herbaty i przechadzać się pomiędzy jej plantacjami.



Na wysokości ok. 1000 m n.p.m. produkowany jest najpopularniejszy napój Tajwańczyków, czyli herbata ulung (lub oolong pochodzące od słowa wulong znaczącego czarny smok).





W miejscowym centrum herbacianym dowiedziałem się np., że wszystkie herbaty (czarna, zielona, biała itd.) wytwarzane są dokładnie z tej samej rośliny - krzaczków herbacianych. Różni się natomiast proces obróbki. I tak np. liście herbaty w celu wyprodukowania ulung, poddaje się zdecydowanie krótszej fermentacji, niż zwykłej herbaty.



Tajwan ma tak rewelacyjne warunki do uprawy tej rośliny, że w świecie produkcji herbaty, cieszy się takim uznaniem jak Toskania, czy Burgundia w produkcji win.



Gorzkie zakończenie

Powrót na pustynię był o wyjątkowo nieprzyjaznych człowiekowi godzinach. Wylot z Tajpej o 23.45 czasu miejscowego, a przylot do Dubaju o 4.15 czasu miejscowego. W walce o przetrwanie pomagała znienawidzona kawa (przy odpowiedniej ilości słodzika jest zjadliwa), dobra i zabawna ekipa oraz zapas herbaty zakupiony prosto u źródła :)



Pod tym linkiem możecie zaboczyć mega video z podróży :D

Dodaj Komentarz

Komentarze (2)

don-bartoss 13 grudnia 2015 19:14 Odpowiedz
Naprawdę fajnie się czytało. Widać, że sporo radości dają Ci praca i podróże. Tak trzymaj!
kyokomai 26 grudnia 2015 20:55 Odpowiedz
Tyle razy byłem na Tajwanie... moje ulubione miejsce na ziemi i mam nadzieję, kiedyś mój dom. Cudowna relacja!